Dziewczyny, uwaga, wyznaję: pokochałam tusz do rzęs Lashcode!
Wiem, że już nikogo tym nie zaskoczę, ponieważ ten tusz do rzęs podbija internet i serca tysięcy kobiet. Lashcode to niemal wydarzenie kosmetyczne. Zapewnia naturalny makijaż przy jednoczesnym intensywnym look-u i pełnym głębi spojrzeniu.
Ten renesans dla rzęs mogę określić niemal jako kosmetyczną supernową: to eksplozja piękna, po której możemy już tylko wzdychać z zachwytu nad tym, co widzimy.
Myślę, że ostatnio podobną rewolucję wywołał Benefit wydając swój tusz do rzęs They are real! Lashcode równie intensywnie wstrząsnął kosmetycznym światkiem. Miedzy tymi tuszami jest jednak drobna różnica: They are real! ma tyle samo zwolenników, co przeciwników, ponieważ niestety nie jest dla każdych rzęs (moje sklejał niemiłosiernie); Lashcode to innowacyjny tusz do rzęs, który jest w stanie dopasować się do stanu i struktury niemal każdych włosków. On naprawdę łamie kody do kobiecych rzęs.
Jeśli jeszcze o nim nie słyszałyście i nie znacie maskary Lashcode moje podsumowanie powinno wam trochę pomóc. Lashcode to tusz do rzęs, który:
- Ma piękne i przede wszystkim wytrzymałe opakowanie, które nie rysuje się i nie wyciera i które ma dobry ociekacz: nie pozwala on, aby zbyt dużo maskary gromadziło się na spiralce. Dzięki temu unikniecie grudek, klump i posklejanych, ciężkich rzęs.
- Szczoteczka w tuszu jest precyzyjnie dopracowana, idealnie wyprofilowana; moim zdaniem jest ona po prostu bez zarzutu. Wszystko jest w niej idealne: od kształtu, przez długość i gęstość silikonowych włosków, aż po ich giętkość. Dzięki niej każda rzęsa jest pochwycona, pokryta warstewką tuszu i wywinięta do góry, a cały makijaż nie przysparza żadnego problemu.
- Tusz do rzęs ma aksamitną, lekko pudrową formułę, która jest świetnie napigmentowana; widać to wyraźnie już po pierwszej nałożonej warstwie maskary: rzęsy stają się intensywnie czarne i wyglądają nienagannie w każdym oświetleniu. Bardzo mi się to podoba, zwłaszcza w słoneczny, bardzo jasny dzień, kiedy wiele tuszów do rzęs wygląda po prostu grafitowo lub szaro na rzęsach.
- Lashcode to maskara, która nie tylko świetnie maluje, ale również dba o rzęsy i regeneruje je dzięki składnikom pielęgnacyjnym wysokiej klasy. Szczerze mówiąc jeszcze w żadnej maskarze nie spotkałam tak wielu odżywczych substancji. Lashcode to tusz 2w1 – nie tylko maluje, ale również pielęgnuje i odżywia rzęsy.
- Tusz do rzęs Lashcode ma jeszcze jedną niespodziankę: regularnie używany potęguje wzrost rzęs. Wszystko za sprawą zawartej w nim bajkaliny, która jest naturalną substancją stymulującą cebulki i zapewniającą rzęsom sprężystość oraz elastyczność. Wiadomo, że nie włoski nie wystrzelą wam do góry jak po odżywce, ale efekt widać i jest naprawdę miłym bonusem podczas używania maskary.
- Maskara Lashcode nie jest wodoodporna, ale jest niezwykle trwała. Demakijaż jest prosty i przyjemny, tusz łatwo schodzi z rzęs, a jednocześnie w ciągu dnia nie osypuje się, nie kruszy ani nie dostaje się do oczu. To naprawdę świetne, ze przy każdym dotknięciu do rzęsy lub powieki, przy ocieraniu oczu a nawet podczas płaczu (możecie śmiało oglądać łzawy melodramat razem z Lashcode, gdyż zachowuje się naprawdę przyzwoicie.
Sami powiedzcie – i jak tu nie kochać? :)))
Ja chyba go już nie wymienię na żaden inny tusz do rzęs. <3
ja też się zakochałam w tym tuszu 😀
” kosmetyczna supernowa” 😀
Szczoteczka jest po prostu genialna! Pięknie rozczesuje i nakłada odpowiednią ilośc tuszu. Poza tym ślicznie podkręca rzęsy- nie wiem czego to zasługa, czy tuszu, czy tej szczoteczki, ale efekt końcowy jest zachwycający.
To prawda ? Nawet przy kilku warstwach tusz cały czas rozdziela rzęsy. No i najlepsze jest to, że ten tusz długo się utrzymuje, ja go noszę cały dzień. i jestem zawsze w 100% pewna, że się nie osypał ani nie rozmazał, a ja wyglądam nienagannie
U mnie też Benefit sie nie sprawdził. Zanim go kupiłam widziałam zdjęcia szczoteczki i była pewna, ze super się nią maluje. Niestety to sie okazało porażką- za dużo tuszu zbierało się na czubku szczcoteczki przez co nie mogłam pomalować rzęs w kącikach oczy i na dodatek sklejał rzęsy. Bardzo chętnie wypróbuje ten Lashcode, choc tutaj jestem troszkę sceptycznie nastawiona do tego, że działa jak odżywka. Od tuszu oczekuję tylko czarnych, długich i grubych rzęs 🙂
ja w sumie tez oczekuje od tuszu świetnego efektu w makijażu, ale z drugiej strony unikam też takich tuszów, które super malują a po jakims rzęsy robią się suche i łamliwe.Dlatego zawsze sprawdzam teraz najpierw opinie o tuszach i cieszę sie, ze trafiłam na ten post 🙂 Bardzo mi pasuje jak dodatkowo w tuszu są składniki pielegnacyjne
Używałam tego tuszu przez 4 miesiące i potwierdzam że moje rzęsy są wzmocnione i wyglądają lepiej. Mam już drugie opakowanie.
Nie mam pojęcia jak to działa, ale tusz w ciagu dnia nie zmywa się, nie kruszy, nie ściera a mimo to łatwo go zmyć nawet delikatnym płynem micearnym ..
Najlepsza maskara!!
Świetnie wydłuża rzęsy, nie osypuje się i jest trwały.
Być może rzeczywiscie jest taki dobry tylko czy naprawde musi byc taki drogi? ??
Od niedawna to moj ulubiony tusz, same plusy! Dla mnie najlepsze jest to, że nie skleja rzęs nawet jak pomaluje je kilka razy
Szczoteczka jest super, tusz zreszta tez ? mam naturalnie bardzo krotkie rzesy i jeszcze zaden tusz tak ich nie wydłuzyl. a szczoteczka ma taki ksztalt ze chwyta nawet najkrótsze rzęsy, nie brudzi powieki i dale piękny efekt, to się dopiero nazywa „wachlarz rzęs”
Zazwyczaj mam tak,że każdy nowy tusz jest rzadki i dopiero po pewnym czasie odrobinę wysycha, wtedy dobrze się nakłada. W przypadku tego tuszu nie ma aż takiej różnicy. Właściwie od pierwszego do ostatniego użycia jest tak samo dobry i bardzo wydajny.
Ja byłam zadowolona z Benefitu. Jedno co mnie okropnie wkurzało i męczyło to że się trudno zmywał.W końcu podrażniłam sobie powiekę od demakijażu i próby zmycia go z oka 🙁 Lashcode i Twój wpis bardzo mnie zaciekawił, z pewnością wypróbuję ten tusz bo zbiera doskonałe opinie wśród blogerek
ja tak samo. drugie opakowanie juz mi nie pasowalo, nawet pomyslalam ze to jakas inna wersja tego tuszu. a zmywanie doprowadzalo mnie do szalu. teraz od miesiaca mam lashcode i jestem bardzo zadowolona. rzesy sa po nim piekne i na dodatek latwo i szybko sie zmywa. oby tylko nastepne opakowania nie były gorsze..
**Czytam to co piszecie o maskarze Benefit…to jakaś masakra a nie maskara:D Jesli chodzi o lashcode, to mam już drugą buteleczkę i nic się nie zmieniło ?
Bardzo mocny, intensywny czarny kolor, bardzo duzy pozytyw bo prawie wszystkie tusze pod słońce są szare lub grafitowe, a ten cały czas nienagannie wygląda <3
chyba za chwile go zamowie 🙂
Nigdy jeszcze nie miałam mascary która by naprawdę wyraźnie zwiększała objętość rzęs :/
ja tez nie znalazłam jeszcze swojej idealnej maskary. nawet jak juz mi sie wydaje ze wreszcie „to jest to”, to okazuje sie ze albo produkt zostal wycofany albo cos sie w nim zmienia i juz tak dobrze nie maluje albo np szybko wysycha, skleja rzęsy itp. dlatego bardzo fajnie, że wrzciłaś tą recenzję, moze sie okazać, ze to bedzie również mój idelny tusz do rzęs:D