Cześć, Kochane!
Ostatnio dostaję od Was wiele komplementów na temat moich włosów. Bardzo się cieszę, że nie tylko ja widzę, że ich stan się znacznie poprawił! Przyznam, że niemal rok temu wprowadziłam prawdziwą rewolucję w ich pielęgnacji. Zaczęłam stosować wcierki, robić olejowanie, a przede wszystkim zainwestowałam w profesjonalne maski na włosy zniszczone. Testowałam ich wiele, ale już wiem, jakie są moje top 3. W tym wpisie dowiecie się jak ich używam, a także poznacie moją opinię o każdej z nich. To dzięki nim moje włosy wreszcie są piękne i zdrowe! Bardzo Wam je polecam, a więcej dowiecie się w tym wpisie. Zapraszam <3
Dlaczego moje włosy były zniszczone?
Bardzo zazdroszczę wszystkim tym, którzy mają piękne i gęste włosy z natury. Ja niestety mam dość cienkie i rzadkie włosy. Przez wiele lat byłam z tym pogodzona, jednak rok temu postanowiłam się za nie wziąć. Jednak zanim to zrobiłam to przez lata niszczyłam je jeszcze bardziej: częstym farbowaniem, prostowaniem..a do tego z kosmetyków włosowych używałam jedynie szamponu. Jak dobrze, że to już koniec! Jestem najlepszym przykładem tego, że każde włosy da się uratować. Dlatego nie poddawajcie się dziewczyny, tylko zainwestujcie w profesjonalne kosmetyki (które zresztą nie muszą być drogie) i cieszcie się pięknymi, gęstymi i zdrowymi włosami. Sprawdźcie, które produkty u mnie sprawdziły się najlepiej.
Moje top 3 maski na włosy zniszczone
Nanoil Keratin Hair Mask
Przyznam, że skusiły mnie przede wszystkim pozytywne opinie innych blogerek, a także okazyjna cena. Bardzo się cieszę, że się nie nią zdecydowałam i przekonałam się o tym już od pierwszego użycia.
Konsystencja maski jest dość gęsta, ale łatwo się ją rozprowadza na włosach. Oczywiście najwięcej zużywam na końcówki, które były najbardziej zniszczone. Dzięki takiej formule wcale z nich nie spływa, a więc kosmetyk się nie marnuje. Dodatkowo maska pięknie pachnie, a zapach się utrzymuje na włosach niczym perfumy.
Przejdźmy do najważniejszej części, czyli do efektów. Z szybkich efektów włosy stały się miękkie i bardzo wygładzone. Do tego przestały być matowe, a zamiast tego pięknie błyszczą! Okazuje się jednak, że to nie wszystko. Keratyna wnika głęboko o we włosy i regeneruje i odżywia je od środka. Dzięki temu z czasem włosy stają się piękne nie tylko na zewnątrz, ale także są zdrowe i mocne.
W masce Nanoil podoba mi się także to, że jest naprawdę uniwersalna. Rewelacyjnie się sprawdziła na moich cienkich i rzadkich włosach, ale czytałam, że włosy grube, a nawet kręcone także się z nią polubią. Potwierdza to moja siostra, która czasami jej używa.
Nawet gdy moje włosy są już w o wiele lepszym stanie, to nie zaprzestałam korzystania z tej maski. Producent informuje, że zdrowe włosy także z niej skorzystają, ponieważ zapewnia ona wtedy ochronę przed nowymi zniszczeniami. Sięgam po nią więc rzadziej, ale moim włosom się jeszcze nie znudziła.
O dobrym stosunku ceny do jakości już mówiłam, ale dodam jeszcze, że maska jest naprawdę duża, bo ma aż 300 ml i jest to kolejny plus, który wpłynął na to, że maska Nanoil to mój numer 1.
Zajrzyj na stronę www.nanoil.pl po więcej informacji.
Kevin Murphy Hydrate Me Masque
Kosmetyki tej marki poleciła mi już dawno moja fryzjerka. Zdecydowałam się na maskę nawilżającą, bo akurat była w promocji, a do tego dedykowana jest włosom zniszczonych i suchym. O tym, że ją uwielbiam może świadczyć fakt, że zamówiłam już kolejne opakowanie.
Ma wygodne opakowanie z pompką, dzięki czemu łatwo nabiera się odpowiednią ilość. Pamiętajcie tylko, aby nie nakładać jej zbyt dużo, ponieważ wtedy może obciążyć włosy (mi się to zdarzyło kilka razy). Dodam, że opakowanie ma urzekający, fioletowy kolor.
Jej naturalny skład jest imponujący, znajdziemy tutaj niespotykany wyciąg ze śliwki kakadu, olej z dzikiej róży i wiesiołka, a nawet ekstrakt z wodorostów. Dzięki tym składnikom maska genialnie nawilża włosy nie tylko od zewnątrz. Poza tym tworzy na kosmykach filtr ochronny i uodparnia je na działanie czynników zewnętrznych. Dodam, że od razu po użyciu pięknie błyszczą i są wyraźnie zmiękczone. Dzięki niej moje włosy wreszcie przestały być suche i matowe! Na efekty musiałam nieco poczekać, ale zdecydowanie warto.
Jak widzicie maska Kevin Murphy i Nanoil działają podobnie, czyli genialnie! Uwielbiam je obie, a Nanoil zwyciężyło moje zestawienie, ponieważ jest większa i starcza na dłużej, a przy tym jej cena jest mniejsza. Trzeba pamiętać, że produkty Kevin Murphy kosztują jednak sporo, ale nie wolno odmówić im skuteczności. Producent rekomenduje, by jednocześnie korzystać także z szamponu i odżywki z tej samej serii, ale ja jeszcze ich nie kupiłam.
Moroccanoil Restorative Hair Mask
To kolejna maska, którą znam i lubię nie od dziś. Szczególnie podoba mi się to, że można ją trzymać na włosach zaledwie 5 minut (nawet producent rekomenduje ten czas) sprawdziłam to i…faktycznie w tak krótkim czasie świetnie działa. Niemniej jednak ostrzegę Was, że kiedyś pozostawiłam ją na standardowe 20 minut i potwornie obciążyła moje włosy. Traktuję ją więc jak lepszą wersję odżywki, a nie maskę którą nakładam, gdy mam ochotę na domowe spa.
Jak zawsze w przypadku marki Moroccanoil głównym składnikiem jest olej arganowy, czyli świetny naturalny nawilżacz, który dodatkowo wzmacnia włosy i nadaje im połysku. Skład został wzbogacony także o proteiny roślinne i masło shea. Z tego powodu działa świetnie, ale jednocześnie ma gęstą konsystencję i potrzeba dość sporo, żeby pokryć całe włosy. Z ciekawości sprawdziłam jak się sprawuje na skórze głowy, ale niestety jedynie mi przetłuściła włosy. Zawiera również kilka substancji zapachowych, które z jednej strony zapewniają piękny zapach, a z drugiej niestety mogą obciążyć cienkie włosy, ale na szczęście u mnie tak się nie stało. Dodam, że ta maska chroni także przed promieniami słonecznymi, co jest bardzo ważne, szczególnie w wakacje.
Dodam, że do wyboru mamy tubkę, która ma 75 ml i większe opakowanie, które ma już 250 ml. Ja wybrałam mniejszą wersję. Pamiętajcie, aby po skończeniu maski przeciąć opakowanie na pół, zapewniam, że dzięki temu zyskacie produktu na chociaż jedno użycie.
Dziewczyny jeszcze wspomnę o tym, że maski oczywiście zapobiegają rozdwajaniu się końcówek, ale ich podcięcie było nieuniknione. Regularne wizyty u fryzjera są nieuniknione w walce o zdrowe i piękne włosy. Oczywiście większość efektów zawdzięczam kosmetykom, ale wiem, że podcięcie kosmyków co 4 miesiące także im pomaga.
Koniecznie dajcie znać, jakie są Wasze sposoby na zniszczone włosy <3
Podzielcie się też w komentarzach, jakie są Wasze ulubione maski do włosów zniszczonych. Chętnie przetestuję coś nowego!